Wspomnienia z rejsów
„Burza na jachcie” Stefan Workert
Ja nie lubię burzy
z całym jej ogromem,
podczas gdy jedynym
jacht jest moim domem.
Siedzę w środku przy brzegu
z dusza na ramieniu
i powierzam los swój
cały w uziemieniu.
Łańcuszkami do wody
na sztagu i wantach
w nadziei gdy trzaśnie
piorun to po kantach,
metalowych linek
i do wody spłynie,
a mnie zły los od tego
na wodzie ominie.
Bo choć nie słyszano
by w jacht grom uderzył,
alem jest przezorny
bym w to bardzo wierzył.
Wszak ja na tej wodzie,
ja jestem najwyższy,
a maszt metalowy
piorunom najbliższy..
Więc się przyznam szczerze ,
kiedy burzy pora,
to jak by nie było,
mam na jachcie cykora.
Bo gdy deszcz tak leje,
ktoś narzeka właśnie,
a niech tą pogodę
jasny piorun trzaśnie.
Ja tego nie mówię,
niech chroni mnie łaska
mego Pana Boga,
niech lepiej nie trzaska.
Napisane 19 sierpnia 2011 roku
nad ranem w czasie burzy na jachcie
na Jeziorze Wdzydze.