Wspomnienia z rejsów
„Dwie chimery” Stefan Workert
Chimeryczny promyczek
i chimeryczny silniczek,
oto dwie chimery ,
dzięki Bogu , że nie cztery.
Z czterema bowiem
trudno by wytrzymać,
wystarczą te obie,
po co się zarzynać.
Przy pięknej pogodzie
silniczek zagdakał
i pięknie od rama mi się z nim pływało
lecz mu się gdakania nagle odechciało.
Promyczek mi świecił od rana
i swym ciepłem moje ciało złocił,
nagle skrył się za chmurki,
deszczem mi napsocił.
Taki to już jesteś
mój promyczku śliczny,
nieprzewidywalny,
przy tym chimeryczny.
I to mnie właśnie
często w tobie złości,
że od czasu do czasu
dręczysz bez litości.
Zamiast mi przyświecać
chowasz się za chmury,
a bez ciebie promyczku
dzionek jest ponury.
Czemu mi to robisz
mój promyczku śliczny,
czemu jesteś dla mnie
taki chimeryczny.
Przeciw mnie z silnikiem
czyście się zmówili
by nie mieć wytchnienia
przy was ani chwili?
Muszę z was wypędzić
te wszystkie chimery,
dobrze , że dwie tylko
że dwie , a nie cztery.
Byśmy znowu żyli
tak jak dawniej zgodnie,
by te ciągłe dąsy
nie stały się modne.
Chimeryczny promyczek,
chimeryczny silniczek.
moje utrapienie,
wasze sprzysiężenie.